Włosowa aktualizacja - z czerni w blond bez niszczenia włosów.

Włosowa aktualizacja - z czerni w blond bez niszczenia włosów.




Biorąc pod uwagę jakim zainteresowaniem cieszą się włosowe posty na moim blogu, postanowiłam poruszyć kolejny ważny dla mnie temat - farbowanie włosów.

Przypomnę tylko, że nad moimi włosami znęcam się nieustannie od 5 klasy podstawówki, regularnie zmieniając ich kolor. O ile podstawówka i gimnazjum przebiegły w odcieniach brązu i rudości, to liceum i studia były obfite w róże, turkusy, blondy i całą gamę innych zwariowanych barw.
W pewnym momencie zainspirowana królową instagrama i pinterestowymi pięknościami zmieniłam swój kolor na granatową czerń. 
Był to niestety okres kiedy w moim organizmie zaczęły zachodzić nagłe zmiany - z dnia na dzień strasznie przytyłam, twarz zmieniła się na księżyc w pełni. Czarne włosy- w moim odczuciu -  tylko potęgowały ten efekt. 
Postanowiłam więc szybko wrócić do blondu. Jako, że moje włosy nie były w idealnej kondycji rozjaśniłam je tylko w połowie i zmieniłam kolor na czerwień. Później był rudy który uzyskałam przez zdjęcie koloru z góry i rozjaśnienie całości. Wypłukiwał się na jaskrawe zółtko widoczne na ostatnim zdjęciu. Rudości to nieodłączny element schodzenia z czerni.
Włosy w odcieniu pięknego blondu udało mi się uzyskać po ok pół roku. Rudość została zdjęta, włosy rozjaśnione z dodatkiem olaplexu oraz położona została farba, która bazowała na moim naturalnym kolorze włosów. Do czystej bieli na końcach niestety im daleko, ale jestem naprawdę zadowolona z efektu.
W czasie całego tego czasu stosowałam olejowanie głównie olejem kokosowym, ze słodkich migdałów oraz z pestek brzoskwiń. Do tego przed myciem nakładałam na skalp olej z czarnuszki - świetnie działa na pobudzenie cebulek włosowych, szybszy porost włosów oraz ich zagęszczenie.
zdjęcie bez filtrów 


Patrząc przez pryzmat wszystkich zabiegów chemicznych wykonywanych na moich włosach, mogę szczerze powiedzieć, że odpowiednia pielęgnacja jest w stanie uratować zniszczone włosy i widocznie poprawić ich kondycję.
Oprócz tego, że ciągle testuje różne nowości, mam swoją subiektywną listę produktów które dosłownie potrafią zdziałać cuda. 
  • Naturalne oleje
Nie wyobrażam sobie jak wyglądały by moje włosy gdyby nie olejowanie. Tak naprawdę jest to opcja bardzo budżetowa, a jednocześnie przy regularnym stosowaniu daje niesamowite efekty. Praktycznie każdy niżej wymieniony produkt możemy dodać do maski lub nałożyć na włosy bez żadnych dodatków przed myciem i 2 godziny przesiedzieć tak z ręcznikiem na głowie.
Olej kokosowy przede wszystkim ładnie wygładza włosy i je nawilża.
Olej rycynowy idealnie sprawdza się w połączeniu z jajkiem i miodem jako maska. W innym przypadku polecam nakładać go na skalp - przyśpiesza wzrost włosów i wzmacnia cebulki.
Olej migdałowy to moje ostatnie odkrycie. Stosuję go nie tylko na włosy ale i skórę twarzy. 
Są to trzy podstawowe oleje w mojej pielęgnacji. Oprócz tego regularnie używam jeszcze oleju z pestek brzoskwini oraz oleju z czarnuszki. Tak naprawdę każdy olej który kupicie wpłynie pozytywnie na stan włosów a po czasie będzie można wybrać te które sprawdzają się najlepiej.
  • Jajko & miód
To naprawdę cudowne połączenie o ile stosujemy je regularnie.
Wystarczą dwa jajka i łyżka miodu, ręcznik i minimum 30 minut cierpliwości. Jeżeli macie pod ręką olejki, śmiało możecie dodać pare kropel.
Włosy po takiej masce staną się gładsze, bardziej błyszczące, odżywione. Ponoć maseczka ma pomóc również w problemach z nadmiernym wypadaniem włosów.
  • Wcierki & mgiełki
I tutaj chciałabym już przytoczyć konkretne marki.
Radical oraz Jantar to moje mocne włosowe must have. Jantar ma przede wszystkim rewelacyjną wcierkę, która jest znana całej blogosferze ;) Oprócz niej do swojej codziennej pielęgnacji dodałam produkty z serii Medical Jantar które stosuję na skalp oraz resztę włosów.
Kolejnym pomocnym gigantem jest Radical. I tutaj na specjalne wyróżnienie zasługuje mgiełka która pomaga przy włosach zniszczonych i wypadających, oraz ampułki.
  • Olaplex 
Jako dodatek do zabiegów chemicznych oraz kuracja do przeprowadzenia samodzielnego zabiegu w domu. Z uwagi na wysoką cenę produktu ja zdecydowałam się na opcję pierwszą.
Gdy fryzjer aplikuje nam Olaplex na włosy podczas farbowania, rezultat jest natychmiastowy. Są po nim błyszczące, miękkie, widocznie zadbane. Jest to jednak efekt krótkotrwały, dlatego polecam dłuższe stosowanie produktów, a także wizyty w salonie, który przeprowadza pielęgnacje opartą na Olaplexie.
  • Codzienna pielęgnacja 
To tak naprawdę najważniejszy punkt naszej pielęgnacji, dlatego zostawiłam go na sam koniec ;)
Nie możemy oczekiwać żeby nasza fryzura wyglądała zawsze perfekcyjnie, nie inwestując w profesjonalne kosmetyki. 
Mam dwie główne marki których używam naprzemiennie - Davines oraz Milk Shake. Obie firmy korzystają ze skarbów natury przy tworzeniu swoich kosmetyków, oraz włączają się w działania ekologiczne.
Szampon oraz odżywka  z serii color care doskonale odżywiają włosy zniszczone zabiegami chemicznymi. O profesjonalnym zabiegu z użyciem produktów Milk Shake pisałam już na swoim blogu : zobacz wpis o zabiegu regeneracyjnym. Tu muszę wspomnieć, że to właśnie moi fryzjerzy zaszczepili u mnie chęć wprowadzenia do codziennych rytuałów produktów profesjonalnych.
Jednym z takich hitów, który podpatrzyłam w salonie jest olejek który ostatnio zamówiłam. Regeneruje i chroni końcówki naszych włosów i widocznie poprawia ich wygląd. Drugim olejkiem jest prezent od teściowej w którym od razu się zakochałam. Używam go nie tylko do włosów ale i do całego ciała.
Fajnych okazji dla włosomaniaczek polecam szukać również na działach urodowych TKMAXX. Tam właśnie dorwałam odżywkę z jedwabiem ;) 

Zmiana jaką przeszłam trwała ok 6 miesięcy. W tym czasie z głębokiej, kruczej czerni przeszłam do chłodnego, jasnego blondu bez uszkadzania włosów. Nigdy by mi się nie udało tego dokonać bez pomocy specjalistów i bardzo Was proszę żebyście o tym pamiętali :) 
Gdyby nie profesjonalne kosmetyki do włosów, na których nie oszczędzam, po tylu zabiegach chemicznych włosy dawno by się wykruszyły i znacznie straciły na jakości.



Magia pole dance - pierwsze zajęcia

Magia pole dance - pierwsze zajęcia




Prawie 3 lata zbierałam się żeby zacząć naukę pole dance. Na początku ( jeszcze w liceum ) powstrzymywały mnie fundusze i matura - ograniczony w związku z tym czas. Skutecznie zniechęciło mnie też to, że jak znalazłam już szkołę w swoim mieście to okazało się, że instruktorka zaszła w ciążę i z ćwiczeniami trzeba wstrzymać się do przyszłego roku...Ostatecznie przez przypadek pojawiła mi się reklama studia w mieście obok, zachęcona pozytywnymi opiniami zadzwoniłam do głównej trenerki i.. przepadłam :) Przegadałyśmy chyba godzinę, rozmawiając o niemalże każdym aspekcie pierwszych zajęć - od ubioru po brak kondycji, na moim rozmiarze L kończąc.

A więc z perspektywy osoby ćwicząca już ponad pół roku mogę z powodzeniem podzielić się swoimi wrażeniami - i mam nadzieję rozwiać Wasze obawy ;)

Najważniejszą rzeczą jest wybór studia - to oczywiste. Radzę kierować się opiniami oraz tym jak jesteście traktowani podczas rozmowy.
Gdy studio już wybrane ważna jest też forma zajęć - grupowe lub indywidualne. Te pierwsze są korzystniejsze finansowo, natomiast druga opcja zapewnia Wam skupienie uwagi instruktora tylko na Was.  Ja wybrałam treningi indywidualne i nie żałuję.
Wszystko ustalone? No to zaczynamy!


Jak się przygotować na pierwsze zajęcia?

Zacznijmy od najważniejszego czyli nastawienia psychicznego. Na zajęciach nikt nie ma czasu oceniać i plotkować ;)
Jeżeli jesteś większa, mniej wysportowana albo obawiasz się o to, że coś Ci nie wyjdzie - nie przejmuj się! To nie zawody, każda osoba ucząca się jest traktowana indywidualnie, bez wywierania niepotrzebnej presji. Zwłaszcza na pierwszych zajęciach, gdy dopiero zaczynasz prace nad sobą i swoim ciałem.

Jaki strój wybrać?

Musi być przede wszystkim odpowiednio dobrany, i nie chodzi tutaj o walory estetyczne ;)
Krótkie spodenki i sportowy stanik to tak naprawdę jedyne wyjście. Podczas rozgrzewki możesz mieć krótki, luźny top, ale na rurze będzie on tylko przeszkadzał, ponieważ materiał zmniejsza przyczepność ciała do rury. Z własnego doświadczenia polecam jak najbardziej obcisłe stroje - zapewnią one większy komfort podczas wykonywania figur.

Co zabrać ze sobą?

Do sportowej torby obowiązkowo wrzucamy wodę, magnesie ( talk do rąk - kupimy na allegro, w sklepach sportowych lub niektórych studiach ), mały ręcznik ( na początku bardzo przydatny ), kosmetyczkę w której schowamy biżuterię, oraz mokre chusteczki.

Jak wyglądają zajęcia? 

Zazwyczaj jest to ok 30 minut rozgrzewki siłowej + rozciągania, 25 minut na rurze, a na sam koniec 5 minut rozciągania. Wydaje się mało? Wręcz przeciwnie ;)
Rozgrzewka mija tak szybko, a przy tym jest tak intensywna, że kolejne 25 minut ćwiczeń to katorga dla kogoś kto wcześniej regularnie nie ćwiczył ;)
Na rurce zaczynamy zazwyczaj od obrotów i lekkiego podciągania. Nie jest to nic wymagającego, ale przez kolejny tydzień można będzie odczuć, że mamy nowe hobby - zakwasy i siniaki to coś czego nie unikniemy. Obiecuję Ci, że z zajęć na zajęcia będzie coraz lepiej ;)

Dodatkowe rady

Warto również pamiętać o tym by nie kremować rąk oraz ciała w dzień zajęć, wpłynie to niekorzystnie na naszą przyczepność do rury.
Ze swojej strony dodam tylko, żeby o depilacji też pomyśleć dzień przed zajęciami. Gdy ogolimy nogi w ten sam dzień będą one bardziej podatne na zsuwanie się z rury.
Odpuściłabym sobie też makijaż. Przez pierwsze 10 zajęć z sali wychodziłam jak spod prysznica.

Pole dance to przede wszystkim sport, który da każdemu masę satysfakcji oraz nauczy walki ze swoimi słabościami. Warto samemu się o tym przekonać i zdecydować czy to zajęcia dla nas.












Dior haul kosmetyczny

Dior haul kosmetyczny

Ostatnimi czasy  robiąc porządek po remoncie mojej garderoby zauważyłam, że muszę odświeżyć zawartość mojej kosmetyczki. Chcąc kupić wszystko w jednym miejscu zdecydowałam się na kosmetyki i pielęgnacje marki Dior.


Jako, że moje skóra potrzebuje nawilżenia, a jednocześnie zależy mi na redukcji zaczerwienień wybrałam serum Deep Hydration.

Deep Hydration - Sorbet Water Essence
Serum 40 ml
  • Działanie: nawilżające, wygładzające, odżywcze,rozświetlające, pielęgnujące
  • Rodzaj skóry: każdy rodzaj skóry, skóra odwodniona, skóra zmęczona
  • Cena 299zł
Przede wszystkim jestem zadowolona bo szybko się wchłania. Są dni kiedy stosuje go na twarz i nie nakładam już ani pudru ani podkładu. Ładnie wygładza i nadaje zdrowy wygląd. Polecam go przede wszystkim osobom o wrażliwej skórze. Jedyny minus to mała wydajność produktu.

Diorskin Nude Fluid
Podkład 30ml
  • Działanie: wygładzające
  • Rodzaj skóry: każdy rodzaj skóry
  • Wykończenie: naturalne, rozświetlające
  • Moc krycia: średni
  • SPF (filtr przeciwsłoneczny): 25
  • Cena 225 zł
Na moją porcelanową wręcz skórę jest on delikatnie za ciemny ( mimo wyboru koloru Ivory ). Jednak po nałożeniu transparentnego pudru efekt jest zadowalający. Najważniejsze dla mnie jest to, że jest on niewyczuwalny na twarzy oraz, że posiada filtr chroniący mnie przed promieniami UV. Na plus oceniam wydajność produktu.
Diorskin Star
Korektor 6 ml
  • Rodzaj skóry: każdy rodzaj skóry
  • Wykończenie: rozświetlające
  • Moc krycia: średni
  • Cena 155 zł
Jest to produkt który niewiele różni się od produktów drogeryjnych. Poza ładnym kryciem oraz jednolitą konsystencją nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Wiem, że starczy mi on na długi czas użytkowania i to jego największa zaleta. Cena jednak jest nieadekwatna do zawartości. Nie kupię go ponownie.

Diorskin Nude Air Luminizer
Rozświetlacz 6g
  • Efekt: rozświetlające, długotrwały, efekt nieskazitelnej cery
  • Rodzaj skóry: każdy rodzaj skóry
  • Cena 245 zł
Rozświetlacz jest zdecydowanie moim faworytem. Wybrałam go porównując efekty z produktami najnowszej kolekcji chanel oraz z meteorytami guerlain.
Bardzo ładnie rozświetla twarz, wygląda przede wszystkim dobrze przez cały dzień - nie czuję potrzeby by ponownie go aplikować.

TAHITIENNE BANDEAU M70510 - Louis Vuitton unboxing

TAHITIENNE BANDEAU M70510 - Louis Vuitton unboxing

7 kwietnia w Louis Vuitton odbyła się światowa odsłona nowej letniej kolekcji. Na stronie prócz galanterii pojawiły się również odświeżone akcesoria i dodatki.  

-To celebrate summer 2017, the Damier Azur canvas is revisited with an inspiration from the endless summers of paradisiac Tahiti, multicolour sunsets and stunning beaches.
A new twisted yet recognisable Louis Vuitton signature, inspired by archives of the House, gives a modern aspect in the reinterpretation of the Monogram. A light pink signature, highly feminine for a summery and radiant allure.These new prints are available on Louis Vuitton’s most iconic models such as the Keepall, the Speedy and the Neverfull. This new transversal print story, also seen on accessories and shoes, perfectly mixes with the summer feminine silhouette.
Moją uwagę zwróciło piękne bandeau ze wzorem Damier Azur z piękną różową wstawką. Gdy tylko zobaczyłam je na stronie od razu wykonałam telefon do salonu by jak najszybciej zapytać o dostępność produktu. Pierwsze co usłyszałam to, że wszystkie modele są wyprzedane JEDNAK po dalszej rozmowie znalazł się ostatni egzemplarz. 
Ponieważ miałam pewną kwotę pieniędzy na koncie Louis Vuitton wysyłka nastąpiła natychmiastowo.




Bandeau jest wykonane w 100% z jedwabiu. Jego wymiary to 120 x 7.5 cm. Widać, że jest to wysoka jakość materiału. W Polsce dostępne są na zamówienie, jednak może zdarzyć się szansa zakupu od ręki, radzę wcześniej zadzwonić do salonu i zapytać o dostępność. Aktualna cena wynosi 580 zł.

Copyright © 2014 Pheosia , Blogger